(fot. macwallhd.com)
Oto kolejna część podróżniczo-muzycznej notki: gdzie bywam i czego słucham w knajpkach, klubach i restauracjach w Polsce? Gdzie lubię posiedzieć, wypić kawę i posłuchać, a gdzie udaję się na taneczne szaleństwa?
1) Sandomierz, Mała – ul. Sokolnickiego 3
(fot. Facebookowy profil Małej)
Z pewnością z bloga „nie wydaje się”, iż słucham muzyki folk: a to ci niespodzianka, bardzo lubię! I to wcale nie dlatego, że na rynku modny jest trend na Cepelię, rustykalność czy słowiańskie dziewczyny u Cleo i Donatana – myślę, że niewystarczająco doceniamy sztukę ludową. Zwłaszcza, że jako naród słowiański naprawdę mamy się czym pochwalić: nasz folklor jest piękny, kolorowy, żywy i pulsujący rytmem. A ze względu na moje wschodnie korzenie szczególnie bliska jest mi również ukraińska sztuka ludowa. Barwnie haftowane koszule, wianki przeplatane wstążkami, ale przede wszystkim śpiewne, piękne piosenki, które naprawdę bawią i wzruszają. A zresztą, spektakle artystyczne przygotowywane przez ukraińskie zespoły folklorystyczne zapierają dech w piersiach: tutaj jeden z nich. Prawdziwie piękny i poruszający!
4) Wrocław, Bułka z masłem – ul. Włodkowica 8a
(fot. Facebookowy profil Bułki)
Zanim jeszcze polubiłam Bułkę, pokochałam jej muzykę – jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Gdy przyszłam tam po raz pierwszy, nawet nie zdążyłam jeszcze zdjąć kurtki, a już spodobało mi się to, co płynęło z głośników: dla mnie doskonały początek znajomości z miejscem! W dodatku sympatyczne, przytulne wnętrze sprawiło, że momentalnie poczułam się tam dobrze – posiedziałam jeszcze chwilkę, a moje stopy już zaczęły podrygiwać w rytm muzyki. Oj tak, zdecydowanie lubię to uczucie.
W Bułce można i wypić na spokojnie piwo czy gorącą czekoladę, jak i od czasu do czasu potańczyć. Przyznam szczerze, że akurat na imprezy jeszcze nie dotarłam, ale jeśli akurat znajdę coś w swoim klimacie to wypad tam to tylko kwestia czasu. Bułka ujęła mnie bowiem swoimi muzycznymi klimatami: ciepłe dźwięki UK garage, deep house, groove i electropop są bardzo dobrym podkładem do rozmów ze znajomymi.
Oraz ostatni kawałek z Bułki: Air Tycoon i Cross. Spokojny i kołyszący, można się przy nim bardzo przyjemnie zrelaksować. Momentalne ciepełko wypełnia po brzegi!
Te opisane tu przeze mnie lokale to oczywiście tylko mały ułamek tych wszystkich miejsc, w których byłam i które lubię za muzykę. By przedstawić knajpki z samego Wrocławia potrzebowałabym kolejnych piętnastu stron, a i tak nie dałabym rady opowiedzieć o wszystkich. Wiele z nich jeszcze czeka na moje muzyczne ucho, co do innych mam jeszcze nieco wątpliwości… Nie ulega jednak wątpliwości, że tu i ówdzie dawno mnie nie było – a muzyczny throwback też mi się przyda.